Jeszcze w sierpniu zdawało się, że Dubieniecki ma murowane miejsce w sejmowych ławach PiS. W mediach pojawiały się informacje, że zięć zmarłego tragicznie prezydenta będzie lokomotywą partii w Gdyni. Po rozmowie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim (61 l.) miał dostać nawet obiecaną "jedynkę" na liście wyborczej.
Przeczytaj koniecznie: Dubieniecki wziął za wniosek o ułaskawienie 10 razy więcej niż powinien?
Sytuacja zmienia się po naszych artykułach. Opisaliśmy w nich, jak Marcin Dubieniecki i kancelaria jego ojca pomagali skazanemu Krzysztofowi S. pisać prośby o ułaskawienie wysyłane do Lecha Kaczyńskiego. Według specjalistów jest to ewidentny konflikt interesów. Politykom PiS postawa Dubienieckiego nie przypadła do gustu. Przekonują wręcz, że zięć zmarłego prezydenta nigdy nie był rozpatrywany jako kandydat do Sejmu. - PiS nigdy nie rozważało możliwości wystawienia kandydatury Marcina Dubienieckiego w wyborach parlamentarnych. Z tego co wiem to jego poglądy znacznie odbiegają od linii programowej partii. Stąd też nie może być mowy o jakichkolwiek miejscach na listach wyborczych PiS - powiedział nam Błaszczak.
W podobnym tonie wypowiadają się inni politycy PiS. - Po tym, co zrobił, wizerunkowo strzelilibyśmy sobie samobója... - ocenia pewien bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
Patrz też: Prof. Kamiński, ekspert ds korupcji o sprawie Dubienieckiego: Oczywisty konflikt interesów