Kilka miesięcy temu Jackiewicz przeszedł poważną operację i wydawało się, że stan jego zdrowia się poprawi. Niestety, okazało się, że pojawiły się przerzuty. Rak tym razem zaatakował jelita. Teraz, po kolejnej operacji, polityk powoli dochodzi do siebie.
Jednak oprócz nawrotu choroby, otrzymał kolejny cios. – Miał startować do sejmiku dolnośląskiego – mówi nam jego przyjaciel. – Lokalni działacze, którzy tak wiele mu zawdzięczają, nie byli jednak przychylni temu pomysłowi. Dawid bardzo to przeżył. Chciał wziąć udział w wyborach, również dlatego, żeby poczuć się potrzebny. Wie też, że może dużo dać swojej partii – słyszymy.
Jackiewicz miał otwierać listę PiS do sejmiku. Jest politykiem we Wrocławiu rozpoznawalnym. A w stolicy Dolnego Śląska takich na liście partii rządzącej po prostu brakuje. Nie ma klasycznej „lokomotywy”, która gwarantowałaby dodatkowe głosy wyborców.
Kto stał za tym, żeby Jackiewicz nie wziął udziału w wyborach? – Nie mogę zdradzać partyjnych tajemnic – ucina Adam Lipiński (62 l.), jeden z liderów dolnośląskiego PiS.
W partii mówi się nieoficjalnie, że decyzja mogła zapaść na najwyższych partyjnych szczeblach. - Dawid się nie podda. Chce wygrać z rakiem i wrócić do polityki. Miejmy nadzieję, że decydenci docenią jego starania. Ona dla partii jest w stanie zrobić bardzo dużo – kończy przyjaciel b. ministra skarbu.