Na szczęście było jeszcze wcześnie i do sklepu nie przyszło wielu klientów. Inaczej mogło dojść do wielkiej tragedii. Strzelcem-szaleńcem okazał się Piotr G. (52 l.), ochroniarz jednej ze śląskich firm. Został szybko obezwładniony przez ochronę sklepu. Potem trafił na policję. Jak się okazało, zatrzymany miał 2 promile alkoholu we krwi. Policjantom tłumaczył, że się zdenerwował, bo na stoisku z wędlinami i serem nie było nikogo z obsługi. Nie miał mu kto pokroić plasterków sera. Dlatego wyjął pistolet...
- Mężczyzna oddał co najmniej cztery strzały, zanim został obezwładniony przez ochronę sklepu - opowiada podkomisarz Jacek Pytel (44 l.), oficer prasowy katowickiej policji. - Potem został nam przekazany. Jako pracownik agencji ochrony miał pozwolenie na broń, ale mógł ją nosić tylko wtedy, gdy przebywał na terenie strzeżonego obiektu - dodaje policjant.
Jak nam się udało dowiedzieć, Piotr G., mieszkaniec Sosnowca, powinien w tym czasie być jeszcze w pracy. Tej nocy pilnował budynków należących do katowickiej Izby Celnej przy ul. Słonecznej.