Zdaniem inż. Włodygi na dużej skoczni w Pjongczangu polskim skoczkom powinno być łatwiej pokazać swoje umiejętności. - Widzę zdecydowanie większe szanse dla Polaków niż na obiekcie mniejszym, chyba żeby strasznie wiało... Rozbieg jest łagodniejszy niż na normalnej. Sam próg, liczący 6,8 m, jest nieco dłuższy od tamtego. Zatem jest odrobinę więcej czasu, by przygotować się do odbicia i by trafić w punkt, czyli tak wyjść z progu i tak wykorzystać siły nośne, aby przy odpowiedniej prędkości móc szybować jeszcze nad ostatnią częścią zeskoku. Jestem przekonany, że każdy z naszych reprezentantów potrafi odbić się właściwie, ani za wcześnie, ani za późno, i polecieć daleko. Kamil Stoch pokazał to już w treningu, w locie równym rekordowej odległości. Po trafionym odbiciu niosło go mocno w dole rozbiegu.
Inż. Włodyga spodziewa się skracania rozbiegu przez jury w trakcie rywalizacji. - Sądzę, że jury będzie unikać ryzyka przeskoczenia skoczni. A dla Kamila i jego kolegów to także wydaje się korzystne. Wszyscy oni są doskonale przygotowani motorycznie i mniejszą prędkość na progu przy krótszym rozbiegu potrafią wykorzystać dzięki odpowiedniemu ułożeniu tułowia i nart.
Sam Stoch potwierdzał to słowami wypowiedzianymi po ostatnim skoku treningowym. - Cieszę się, że skaczę tu z pewną taką łatwością. Skupiam się tylko na tym, na czym muszę, bo reszta wychodzi praktycznie sama.
I niech tak samo wychodzi dzisiaj. Początek konkursu w sobotę o godz. 13.30.