Na kasku Dawida znalazły się polskie iskry w barwach zespołu akrobacyjnego z 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego. Polscy kibice życzą sobie, by Kubacki, Stoch, Maciej Kot i Stefan Hula latali dzisiaj w Korei tak szybko i wysoko jak nasze słynne samoloty.
Na razie Polacy odcinają się, jak mogą, od ciążącej na nich presji. Są oczywistymi faworytami, ale nie chcą tego za bardzo przyznać, żeby nie zapeszyć.
- Wiem, co mam robić i jak mam skakać. Nie wdaję się w kalkulacje, kto który może być w konkursie - stwierdził Kubacki przed kamerą TVP. - To działa, nie ma potrzeby się zagłębiać w dywagacje o szansach. Wiem, że zawsze będzie presja z wielu stron, ale to ktoś mi próbuje ją narzucić. Dla mnie jest ważne, co sam zrobię na skoczni, a nie to, czego kto ode mnie wymaga - podsumował.
- Mimo że mój skok w kwalifikacjach był spóźniony, to była energia na progu - zapewnił Stoch w Eurosporcie, dodając, że nie wykonał jeszcze w Pjongczangu idealnej próby. Liczy na nią w sobotę. - Jak każdy chciałbym zdobyć medal - zapowiada nasz lider.