80-letnia Gertruda Firchow w przeciągu tygodnia straciła dwóch synów. 8 lutego zmarł 50-letni Bogusław. Wówczas ksiądz zgodził się poczekać na zapłatę za pogrzeb 3 tygodnie, czyli tyle ile czasu potrzebuje ZUS na wypłatę zasiłku pogrzebowego. Jednak teraz proboszcz zmienił zdanie i czekać nie chce. Tłumaczy, że parafianie zalegają mu z wypłaceniem pieniędzy i nie chce stwarzać sytuacji, w której kolejni ludzie zaczną zalegać z zapłatą za posługę. Proboszcz parafii Wąbrzeźno oczekuje za pogrzeb 2,4 tysięcy złotych. Tymczasem kobieta przyznaje, że nie ma tyle pieniędzy - cały czas czeka bowiem na wypłatę zasiłku pogrzebowego z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zrozpaczona kobieta nie wie co ma robić, ale ksiądz nie chce ustapić. Ciało młodszego z synów pani Gertrudy cały czas znajduje się w kostnicy. Wciąż nie wiadmo, kiedy odbędzie się jego pogrzeb.
Zmiana zdania po interwencji mediów
Ksiądz zmienił zdanie po interewncji mediów. Zgodził się na to, by pieniądze na pogrzeb dostać dopiero po wypłacie zasiłku. Ostatecznie pogrzeb odbędzie się po dziewięciu dniach od umieszczenia ciała w kostnicy. Ksiądz tłumaczy się, że nie chodziło tylko o pieniądze, a o problemy w rodzinie: - Rodzina nie była zgodna co do czasu i miejsca pochówku. Nigdy pieniądze nie odgrywały roli decydującej. Nie stawiamy warunku pieniężnego jako warunku godnego pochówku - powiedział w rozmowie z TVN24. Mimo to, wersję pani Gertrudy potwierdzają przedstawiciele zakładu pogrzebowego, jak podaje Gazeta.pl, "wyraźnie słyszeli, że pogrzeb został odwołany z przyczyn finansowych".
Zobacz też: Jak składać kondolencje na pogrzebie? Porady co powiedzieć rodzinie zmarłego?
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail