Policyjne statystyki są alarmujące. Liczba kradzieży samochodów rośnie w tempie lawinowym. Do końca marca zginęło już tyle aut ile w ciągu całego drugiego półrocza poprzedniego roku. Rzecz jednak w tym, że pojazdy znikają, a liczba zamkniętych spraw w których jednoznacznie „udowodniono” kradzież właściwie nie zmieniła się do ubiegłego roku.
Skąd taka wydawałoby się nielogiczna dysproporcja? Nie chodzi wcale o tempo pracy policji, a o... sfingowane kradzieże.
W czasach kryzysu kierowcy coraz częściej starają się wyłudzić pieniądze od ubezpieczycieli. Sami pozbywają się auta, po czym zgłaszają na policję jego zaginięcie. Stąd właśnie alarmujące statystyki – policja tworzy je na podstawie zgłoszeń, jeszcze przed wszczęciem „postępowania sprawdzającego”.
W pierwszym kwartale w Warszawie wykryto już kilkadziesiąt takich oszustw. A trzeba dodać, że 14-procentowy wzrost kradzieży w statystykach to, w przeliczeniu na samochody, kilkadziesiąt sztuk w ciągu trzech miesięcy.
Plaga kradzieży aut to fikcja?
2009-04-15
16:30
W stolicy szerzy się ciekawe zjawisko. Ginie coraz więcej samochodów, ale właściwie nie rośnie liczba kradzieży. Jak to możliwe? Wszystko przez „przedsiębiorczość” właścicieli aut.