- A po co mamy chodzić do niego, jak na nas krzyczy? – tłumaczy nagłą nieobecność działaczy PO na mszach Jerzy Borowczak, poseł PO. - Chcę chodzić do kościoła się modlić, a nie słuchać jego (Abp. Głodzia – red.) wystąpień parapolitycznych. Po co mi wysłuchiwać, jaki mamy nieludzki rząd? - zaznacza poseł w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Warto dodać, że pustki w pierwszych ławach w Bazylice Mariackiej zaczęły straszyć po konwencji PO w Sopocie 11 czerwca. Premier Donald Tusk powiedział wówczas: Nie będziemy klęczeli przed księdzem, bo do klęczenia jest kościół.
Po tej wypowiedzi abp. Głódź bezpardonowo zaatakował rząd i porównał go nawet tego z "minionych czasów".
Konflikt zaostrzył się dodatkowo gdy głosami radnych Platformy prezydent weszła w życie uchwała, że prezydent Gdańska tracił możliwość przekazywania Kościołowi gruntów z 99-procentową zniżką. Po głosowaniu radni PO bardzo enigmatycznie tłumaczyli, że "nie zachodzą okoliczności, które uzasadniałyby wyłączenie radnych z procesu podejmowania decyzji"