Gdyby Donald Tusk wygrał najbliższe wybory prezydenckie, do obsadzenia pozostanie stanowisko premiera. Chętnych jest dwóch: Bronisław Komorowski i Zbigniew Chlebowski. Jak podaje "Dziennik", polityczna rozgrywka wewnątrz partii już się rozpoczęła i są już pierwsze zgrzyty.
Chlebowski ma pretensje do Komorowskiego o sposób prowadzenia obrad Sejmu. Z kolei marszałka Sejmu drażni, że przewodniczący klubu PO dyktuje mu, kiedy ma się zajmować określonymi ustawami - pisze "Dziennik".
Spięcia były widoczne przy okazji prac nad ustawą budżetową czy przy okazji głosowań nad wetami prezydenta. Zbigniew Chlebowski zapewnia jednak, że współpraca z Bronisławem Komorowskim układa się dobrze. Podobnie wypowiada się rzecznik marszałka Jerzy Smoliński, który twierdzi, że między politykami nie ma żadnych problemów we współpracy.
Osoby z otoczenia Komorowskiego uważają, że choć jest on izolowany w partii, funkcja marszałka okaże się dla niego polityczną trampoliną. Z informacji "Dziennika" wynika, że Komorowski liczy, iż uda mu się podnieść swoją rangę przy okazji organizacji obchodów 20-lecia niepodległego Sejmu.
Platforma już dzieli stołki?
2009-01-20
14:25
Do wyborów prezydenckich pozostały jeszcze rok, a w Platformie już rozpoczęła się walka o schedę po Donaldzie Tusku. O stanowisko premiera chcą ubiegać się Bronisław Komorowski i Zbigniew Chlebowski.