Po 20 latach sprawiedliwości wreszcie staje się zadość

2009-02-07 8:00

Specjalnie dla nas prezydent RP Lech Kaczyński tłumaczy, dlaczego podpisał wczoraj ustawę o likwidacji przywilejów em erytalnych funkcjonariuszy UB i SB

W naszej wciąż młodej polskiej demokracji było wiele momentów, z których możemy i powinniśmy być dumni. Niestety, jest też wiele spraw, których ciągle nie udało się nam załatwić. Tym, czego zabrakło, jest między innymi właściwa ocena działań funkcjonariuszy peerelowskiego aparatu bezpieczeństwa.

Sprawiedliwość wymaga, by to nie kaci, lecz ofiary czuły się zwycięzcami. Niestety, do dziś było inaczej. To ofiary żyły z poczuciem krzywdy, podczas gdy ich oprawcy w świetle prawa korzystali z przywilejów. Z niezrozumiałych powodów cieszyli się oni wyższymi emeryturami niż zwykli Polacy.

Mimo kilku prób nie udało się zmienić tego stanu rzeczy. W grudniu 1992 roku Sejm wprowadził ustawę odbierającą tzw. emerytury mundurowe funkcjonariuszom PRL stosującym represje. Niestety, weto prezydenta Wałęsy uniemożliwiło wejście tych przepisów w życie. Później, w 1997 roku, projekt rewaloryzacji emerytur mundurowych zaproponowany przez rząd zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Nie udało się to również rządowi Prawa i Sprawiedliwości, dla którego był to jeden z priorytetów. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że dziś, w rocznicę pamiętnego 1989 roku, swoim podpisem mogę to zmienić. Ustawa, którą dziś podpisałem, likwiduje przywileje emerytalne wszystkim funkcjonariuszom organów bezpieczeństwa PRL z lat 1944-1990. Nowe, równe dla wszystkich zasady naliczania emerytur obejmą pracowników cywilnych i wojskowych służb specjalnych Polski Ludowej.

Wbrew niektórym sugestiom nie jest to kara. Jest to przywrócenie właściwego stanu rzeczy, w którym kat nie stoi ponad ofiarą. Po 20 latach sprawiedliwości staje się zadość.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki