- Hura! Jadę do domu. Spotkam się z kolegami. A rano pójdę do kurnika pozbierać jajka - cieszył się Kryspin (11 l.) podczas swoich ostatnich chwil w zabrzańskim szpitalu. Ze słuchawkami na uszach i tabletem w dłoniach wygląda teraz jak przeciętny nastolatek. Jednak na jego piersi widnieje spora blizna. Ślad po przeszczepie serca, na który naczekał się jak nikt inny w Polsce. - Dokładnie 700 dni. To rekord. Już jako ośmiolatek przeszedł zawał. Jakby tego było mało, miał też wstrząs kardiologiczny. I bodaj jako jedyne dziecko w Polsce uszedł z tej kabały z życiem. Nikomu jednak nie życzymy takich rekordów. Najważniejsze, że dzięki zabrzańskim lekarzom i dawcy, którego rodzinie dziękujemy z całego serca, wracamy do domu - mówi mama chłopca Małgorzata Bąk (50 l.).
Wiadomość o tym, że dla Kryspina jest serce, przyszła tuż przed świętami Bożego Narodzenia. - To był najcudowniejszy prezent, jaki mogliśmy sobie wymarzyć - wspomina mama Kryspina. Lekarze natychmiast przystąpili do operacji, trwała 9 godzin. Zakończyła się sukcesem.
Na 11-latka w domu czekają kot, dwa psy i papugi. On sam jest wprost zakochany w dinozaurach. I ma już bardzo konkretny plan na przyszłość. - Chcę zostać archeologiem - mówi z przekonaniem Kryspin.
Zobacz: Tomuś musi dostać najdroższy lek na świecie. Ty również możesz mu pomóc