Politycy na czele z Radosławem Sikorskim, postanowili zrobić rachunek sumienia i przypomnieć sobie jakie drogocenne skarby, nie wpisane do zeznania majątkowego, posiadają. I tak np: Radosław Sikorski ocknął się po aferze przypominając sobie, że w salonie jego pałacu stoją drogocenne organy. Marszałek uzupełnił więc zeznanie majątkowe - czytamy w dzisiejszym Fakcie.
- Sławomir Nowak nikomu zegarka nie ukradł! On go nosił publicznie i nie wpisał do rejesrtu korzyści. Ja się pani przyznam, że od czasu jego sprawy zrobiłem rachunek sumienia, czy aby też czegoś nie wpisałem, co powinienem. I był wątpliwy przypadek, więc na wszelki wypadek jeszcze dopisałem - zwierza się Sikorski w programie "Świat" w TVN24 BiŚ.
Jak się okazuje, organy zdobiące posiadłość marszałka w Chobielinie, warte są kilkadziesiąt tysiecy złotych! Dopiero w tegorocznych zeznaniach zostały wpisane do rejestru - podaje Fakt.
Zobacz tez: Sławoimr Nowak został skazany, ale wątpliwości jest jeszcze wiele
Podobny ruch wykonali inni parlamentarzyści, których listy zeznań majątkowych powiekszyły się o kolejne drogocenne pozycje. Wszystko za sprawą CBA, które od czasu afery zegarkowej jeszcze bardziej monitoruje deklarowane przez polityków zeznania majątkowe. Nikt przecież nie chce podzielić losu Sławomira Nowaka.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail