"Super Express": - Zaskoczył pana Waldemar Pawlak krytycznym dla Platformy wywiadem w "Newsweeku"?
Eugeniusz Kłopotek: - Trochę. Do tej pory premier Pawlak wykazywał się anielską cierpliwością wobec różnych działań koalicjanta. Nie należy też do osób wylewnych i znany jest z żelaznych nerwów. W ostatnich miesiącach koalicja funkcjonowała jednak źle i tak dłużej być nie mogło. I stąd zapewne te słowa. Dopóki mówił je Eugeniusz Kłopotek to były bagatelizowane. A trzeba było słuchać i reagować. Dziś sprawa nabrzmiała. I kiedy powiedział to Pawlak, zrobiło się poważnie.
- Jak zatem wygląda sytuacja w koalicji?
- PO, może wskutek pogłębiającego się kryzysu i nerwowości w szeregach, zarzuciła dotychczasowe mechanizmy funkcjonowania koalicji. W 2008 r. na cyklicznych spotkaniach uzgadniano wszystkie kontrowersyjne kwestie. Z niektórymi projektami wychodziliśmy do opinii publicznej razem. Teraz Platforma ogranicza się do pomysłów premiera Tuska, który co jakiś czas z czymś wyskoczy, by po chwili się wycofać. Zrywa ciężko zawarte kompromisy w Sejmie. Co więcej, w resortach, w których mieliśmy po jednym podsekretarzu stanu, byliśmy nieustannie marginalizowani. Traktowano nas jak kwiatek do kożucha. Od dłuższego czasu w ogóle bagatelizowano nasze propozycje.
- Waldemar Pawlak stwierdził, że nie wyklucza rozpadu koalicji i przedterminowych wyborów nawet w tym roku.
- Jeżeli po tym wywiadzie PO nie zreflektuje się, to każdy scenariusz jest możliwy. Dawno już twierdziłem, że w najbliższym otoczeniu Tuska są "platformerskie jastrzębie", które wpatrując się w sondaże namawiają go do ryzyka samodzielnych rządów. Jeżeli rzeczywiście taka koncepcja w PO dojrzewa, niech powiedzą to wprost, do kamery. A nie powoli wypychają nas z koalicji, by całe odium za rozpad spadło na PSL.
- A może to Pawlak jako minister gospodarki wie coś, czego nie wiedzą media, np., że będziemy mieli problemy z finansami państwa. I to PSL chce wyjść z koalicji?
- Odrzucam taką możliwość. Powinniśmy utrzymać tę koalicję, zwłaszcza w tak trudnych czasach kryzysu. Choć sytuacja finansów i gospodarki jest niewątpliwie poważna, a premier Tusk sprawia wrażenie zakładnika ministra Rostowskiego. Patrzy w niego jak w jakieś guru. A przecież ten człowiek już tyle razy przestrzelił się w swoich prognozach...
- Program prywatyzacji ministra Grada i deklaracja premiera Tuska o niepodnoszeniu podatków w 2010 r. nie były konsultowane z PSL?
- Absolutnie nie! W ogóle nie wiem, z kim były konsultowane, bo przecież propozycję ministra jako pierwszy oprotestował wicepremier Schetyna. Pawlak chce prywatyzacji, ale przy udziale akcjonariuszy polskich, pracowniczych. Z podatkami zaskoczenie jest jeszcze większe. Przez długi czas twierdzono, że trzeba będzie je podnieść.
- A podniesie?
- Być może nie, ale nie mówi o tym, że zlikwiduje lwią część ulg podatkowych. W mediach będzie jednak płynął na fali tego, że nie podnosi podatków. Tylko co z tego, skoro ludziom w kieszeni i tak zostanie mniej.
- Co musi zrobić Platforma, by PSL chciało pozostać w koalicji?
- Przywrócić cykliczne spotkania gremiów kierowniczych, nie forsować swojego stanowiska, zawierać kompromisy i dotrzymywać umów. Po prostu szanować koalicjanta.
- I żadnych decyzji personalnych? Żadnych zmian w rządzie?
- Nie chcę wyskakiwać przed orkiestrę i podawać konkretnych nazwisk, bo zaraz oberwę po łapkach. Ale dwa-trzy przychodzą mi na myśl od razu i dawno podkreślałem, że do rekonstrukcji rządu powinno dojść. Ale to są decyzje leżące w gestii premiera Tuska i wicepremiera Pawlaka.
Eugeniusz Kłopotek
Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego