Były już poseł PiS to prawdziwy polski chłop. Z wszystkimi zaletami i wadami. Mówi jawnie, że uparty jest jak mało kto. Nigdy nie owija też w bawełnę.
- Tego dnia, gdy odszedłem z PiS, miałem imieniny. Wieczorem w Warszawie przyszło do mnie kilku kolegów złożyć życzenia. Wypiłem trzy setki. Potem kolega z mojej wsi miał srebrne wesele, to też wypiłem. A trzeciego do mojego domu przyszli znajomi - opowiada Mojzesowicz. Nie wypadało mu więc odmówić kieliszka. Po kilku głębszych szybciej też zapomniał o swoim rozstaniu z PiS.
- Wiem, co politycznie straciłem. Ale ja nie muszę być posłem - mówi Mojzesowicz. - Mam gospodarstwo. Mam co robić - deklaruje. Za szczerość wielkim szacunkiem darzą go mieszkańcy rodzimej wsi. Było to widać na sobotnim zjeździe polskich sołtysów, który odbył się pod Bydgoszczą. Pojawił się na nim znany polityk PSL Eugeniusz Kłopotek (56 l.), ale sołtysi woleli sobie robić zdjęcia z Mojzesowiczem.
Niewykluczone, że ludowcy spróbują wykorzystać popularność Mojzesowicza, ale... - Na razie to ja jestem jedynką na liście PSL w Kujawsko-Pomorskiem w nadchodzących wyborach do Europarlamentu - żachnął się w rozmowie z "SE" Kłopotek.