Pani Magda była ładną, uśmiechniętą kobietą. Jednak kobieta za wszelką cenę chciała być piękniejsza. To ją zgubiło... - Marzyłam o tym, by ładnie wyglądać - opowiada, patrząc z żalem na zdjęcia z zeszłorocznych wakacji. - Skusiła mnie liposukcja. Skorzystałam z usług drogiej, zachwalanej kliniki. Dałam się oszpecić za 20 tys. zł! - rozpacza kobieta.
Najpierw pani Magda zdecydowała się na usunięcie tłuszczu z ud. Zabieg się udał. Kobieta postanowiła iść za ciosem i pozbyć się także fałdek z brzucha. - Na stole operacyjnym czułam ból nie do opisania, jakby robiono mi operację bez znieczulenia. Ale wtedy myślałam, że dla urody trzeba cierpieć - opowiada. - Po wszystkim wciąż bolało, a najgorsze było to, że brzuch zamiast zniknąć, zaczął rosnąć i powstały okropne zgrubienia! Nie pomagały masaże, aerobik... Lekarze z kliniki wciąż powtarzali, żebym jeszcze trochę poczekała, ale poprawy jak nie było, tak nie ma. Dopiero teraz wyglądam, jakbym była gruba - żałuje kobieta.
Magda Rutkowska nie zamierza sprawy puścić płazem. Poszła do sądu, chce zwrotu pieniędzy i 100 tys. zł odszkodowania. Tymczasem klinika nie ma sobie nic do zarzucenia. W przesłanym piśmie dyrekcja kliniki wyraża żal z powodu zaistniałej sytuacji, ale jednocześnie zapewnia, że zabieg wykonano zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej.