Lekarze wyciszyli swój protest, apteki pracują normalnie. Rzecznik praw pacjenta Barbara Kozłowska (56 l.) jest jednak na posterunku i wciąż odbiera telefony i listy od pacjentów, którzy ucierpieli przez pieczątkowy protest. Skargi napływają i do wczoraj pracownicy pani rzecznik doliczyli się 2120 spraw. Rzecznik będzie je badać i jeśli stwierdzi, że są naruszane prawa pacjenta, będzie karać lekarzy i przychodnie. Kary mogą sięgnąć pół miliona zł! Tymczasem Naczelna Izba Lekarska apeluje do rzecznika, by ta odstąpiła od postępowań wobec lekarzy, którzy uczestniczyli w proteście. Krystyna Kozłowska nie zamierza się cofnąć i bada sprawy, które rozpoczęła. Lekarze są wściekli.
- Myślę, że premier powinien w końcu wezwać na dywanik panią rzecznik i przypomnieć, że jej zadaniem jest występowanie przeciwko naruszeniu zbiorowych praw pacjenta - mówi Maciej Hamankiewicz (57 l.), prezes NIL.
To już kolejne straszenie rzecznika premierem. Niedawno PiS wygrażał jej Donaldem Tuskiem (55 l.). Rzecznik praw pacjenta naraziła się wszystkim wokół. - Pani minister wymachuje szabelką, tylko nie wie, kogo ma bić. Dlaczego nie zajmuje się prawami pacjentów, którzy przez ustawę refundacyjną muszą płacić za leki horrendalne kwoty? Wczoraj miałem pacjenta z guzem nowotworowym i z obrzękiem mózgu. Za wszystkie leki, których potrzebował, będzie musiał zapłacić 100 proc. To jest skandal. Jak ludzie mają się leczyć? To lista refundacyjna i jej autorzy działają na szkodę pacjentów i naruszają ich prawa, a nie my, lekarze - mówi wzburzony prezes.