Bronisław Komorowski wygrał I. turę wyborów prezydenckich, ale do pełni szczęścia sporo mu jeszcze brakuje. Za niespełna 2 tygodnie czeka go bowiem kolejne starcie z najgroźniejszym przeciwnikiem, prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
Obaj kandydaci szans na zwycięstwo upatrują w zyskaniu poparcia wśród wyborów Grzegorza Napieralskiego. Na lidera SLD głosowało bowiem aż 13 proc. obywateli. To szef lewicy został okrzyknięty największym zwycięzcą wyborów, bo wcześniej żadne sondaże nie wskazywały, ze uzyska aż tak wysokie poparcie.
Wyborcy SLD to łakomy kąsek zarówno dla Bronisława Komorowskiego jak i Jarosława Kaczyńskiego. Obaj dobrze wiedzą, że to oni wskażą nowego prezydenta. Dlatego też sztaby kandydatów już zapowiadają walkę o elektorat lewicy.
Rzeczniczka sztabu marszałka Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska już od rana nie próżnuje. - Mam nadzieję, że szybko dojedzie do spotkania ws. poparcia elektoratu, który głosował za Grzegorzem Napieralskim – mówiła w „Sygnałach Dnia”.
Co kandydat PO ma do zaoferowania wyborcom SLD? Za marszałkiem Sejmu przemawia zbieżność poglądów w sprawie in vitro. Grzegorz Napieralski w trakcie kampanii opowiadał się za pełną refundacją sztucznego zapłodnienia, które w wielu przypadkach jest jedyną szansą na potomstwo dla bezdzietnych małżeństw.
Bronisław Komorowski nie jest zupełnym przeciwnikiem in vitro, ale w marcu przekonywał, że jeśli ta metoda zapłodnienia ma być finansowana lub współfinansowana z budżetu, to w ustawie muszą się znaleźć kryteria, które „zwiększają szansę na urodzenie zdrowego dziecka”.
Jaki jeszcze warunek może postawić Napieralski, żeby zgodził się poprzeć kandydata PO i tym samym przekonał do tego swoich wyborców? SLD może zażądać decyzji o wycofaniu wojsk polskich z Afganistanu. Bronisław Komorowski musiałby iść na ustępstwo w tej kwestii. Jak do tej pory twierdził, że nasi żołnierze są na tej wojnie w ramach operacji NATO. Polska jako członek Paktu Północnoatlantyckiego musi z sojusznikami uzgodnić kiedy się wycofać.