Jak czytamy w "Rzeczpospolitej" podejrzenie, że w PO istnieje wiele tzw. "martwych dusz", wywołały prawybory Platformy w 2010 r. Wzięło w nich udział zaledwie 47 proc. zarejestrowanych działaczy. To wtedy postanowiono zweryfikować szeregi partii. "Rz" nagłośniła też kulisy afery w gorzowskiej PO.
Tuż przed wyborami w regionalnych strukturach do partii w Gorzowie zapisało się nagle 261 osób. Na listy członków wciągnięto ludzi, którzy nigdy się do ugrupowania nie zapisali.
Teraz Donald Tusk chce wiedzieć ilu jest zapisanych działaczy w terenie. Gazeta zauważa, że niektóre okręgi Platformy padł blady strach. Członkowie PO są niemal przekonani, że ta weryfikacja ma ujawnić czy lokalni liderzy nie ukrywają fikcyjnych członków zawyżających liczebność kół.
Liczba członków jest dla kół istotna, bo od niej zależy liczba delegatów na zjazdy, które wybierają regionalnych liderów, a potem na zjazd krajowy, który wybiera ścisłe kierownictwo partii. Im więcej członków, tym więcej delegatów.
Aferę w "martwymi duszami" w gorzowskiej PO bada prokuratura.
MARTWE DUSZE w partii - kto to jest?
"Martwe dusze" to określenie działaczy partyjnych, którzy figurują w spisie zapisanych członków, ale są nieaktywnymi działaczami. "Martwe dusze" zawyżają liczebność kół, by lokalni liderzy mogli wysyłać więcej delegatów na zjazdy, które wybierają regionalnych liderów, a potem na zjazd krajowy, który wybiera ścisłe kierownictwo partii. Im więcej członków, tym więcej delegatów.