Katarzyna Dziedzic chodzi po mediach, by opowiadać swoją przerażającą historię. Piękna blondynka twierdzi, że została skatowana przez swojego partnera Miłosza P., znanego instruktora sztuk walki. Na dowód opublikowała swoje straszne obrażenia. Wyniki obdukcji pokazały, że na skutek pobicia miała pękniętą czaszkę, złamany nos, rozcięty łuk brwiowy oraz obite ręce i nogi. Katarzyna Dziedzic była ostatnio w "Interwencji" Polsatu i "Dzień dobry TVN", gdzie mówiła o swoim dramacie.
- W ten wieczór zobaczyłam jak pisze SMS. I zobaczyłam szał w jego oczach. Pamiętam tylko ten moment, że próbowałam uciec do łazienki i zamknąć drzwi. To były najgorsze chyba dwie sekundy w moim życiu czy nawet sekunda - mówiła kobieta w programie Polsatu. - Jak zobaczyłam, że jest już za późno i on szarpnął z drugiej strony, i zobaczyłam ten szał w jego oczach, jak potem rzucił mnie na tę podłogę, zaczął wykręcać mi ręce. Ostatecznie wziął moje włosy i zaczął bić parę razy o podłogę. Leciała krew i poczułam, że coś w nosie mi pęka - dodała Katarzyna Dziedzic w "Interwencji".
Do sprawy odniósł się Miłosz P., który twierdzi, że jest niewinny.
- Myślę, że już nadszedł czas, żebym się wypowiedział w tym temacie. Dla mnie osobiście jest to historia,jak można zniszczyć komuś życie w trzy godziny. Całą reputację, to na co pracowałem latami. Powiem tylko tyle, że nie zrobiłem tego i to udowodnię przed sądem - powiedział w specjalnym oświadczeniu umieszczonym na Facebooku.
W to, że jest wrabiany, bedzie trudno mu udowodnić. Na jaw wyszły bowiem nagrania, na których grozi swojej poprzedniej parnerce. - "K…, chwycę ją za włosy, ściągnę do parteru i będę tak ją nap… garściami aż połamię jej żuchwę, rozumiesz? Połamię jej żuchwę aż będzie miękka. Jakby ona krzyczała: bandyta, tobym najpierw ją złapał za ryj, skręcił jej kark, a później się nią zajął - mówił P. w opublikowanym fragmencie.
Przypomnijmy, że Miłosz P. został już raz skazany za znęcanie się nad byłą partnerką. Karę 6 miesięcy więzienia zawieszono warunkowo na okres dwóch lat. Wygląda na to, że teraz Miłosz P. nie uniknie kary.