Funkcjonariusze miasta wezwali na miejsce policjantów, oznajmiając, że zostali pobici i wyzwani przez handlarzy, a jeden nawet dostał workiem bobu w twarz. Kupcy zaś twierdzili, że przedstawiciele miasta zabrali się do likwidacji kramów bez wypisania żadnego protokołu przejęcia.
- To prawda, nazwaliśmy ich złodziejami, bo zabrali nam cały towar, nie wypisując żadnego kwitu - mówi jeden z handlarzy, Wojciech Pikała (48 l.).
Policja stanęła po stronie urzędników. Dziesiątki osób, które chciały zeznawać w obronie kupców, nie zostały wysłuchane. Policjanci stwierdzili, że nie potrzebują tylu świadków - opowiadają kupcy z Targowej. W czasie całego zamieszania poszkodowany został 17-letni Mateusz. Chłopak, gdy zobaczył, że policjant agresywnie szarpie jego wujka, złapał go za ramię i próbował wyrwać z rąk mundurowego. Wtedy rzuciło się na niego kilku funkcjonariuszy. Młodzieniec doznał uszkodzenia ucha, opatrzyli go sanitariusze z wezwanej karetki pogotowia.