Dwukrotnie bowiem Cimoszewicz padał jako kandydat na prezydenta, raz przegrał, raz się załamał po niesłusznych oskarżeniach i wycofał. Jako kandydat tejże Platformy (no, rządu Tuska) na szefa Rady Europy przepadł sromotnie. A jego wypowiedź "trzeba się było ubezpieczyć" podczas powodzi w 1997 roku skompromitowała go jako premiera. Mimo jej słuszności.
Dlatego jego poparcie to raczej pocałunek śmierci dla kandydata PO. A cena za głos Cimoszewicza będzie wysoka. Bo kogo w drugiej turze wyborów poprze Grzegorz Napieralski z SLD? Potwornie rozczarowany tym, że dziś Cimoszewicz zapomniał o swoich PZPR-owskich korzeniach i odrzucił kandydata lewicy? Na pewnego nie myśliwego. A poza wszystkim łowiecka pasja to jedyne, co naprawdę łączy Cimoszewicza z Komorowskim. Jesteśmy w domu!