Tej wizyty w mieszkaniu jednego ze znajomych pani Ania nie zapomni do końca życia. - Przyszłam pożyczyć telefon komórkowy. Chciałam zadzwonić do mamy - opowiada. - Choć była godzina 7 rano, w środku w najlepsze trwała impreza. Zostałam zaproszona do stołu. Obie Krystyny już przy nim siedziały. Widziałam, że coś mi się podejrzliwie przyglądają. Wtedy nie przypuszczałam, że będą mi chciały coś zrobić - dodaje.
Im pani Ania dłużej przebywała w mieszkaniu, tym obie oskarżone robiły się wobec niej coraz bardziej agresywne. - Zaczęłam flirtować z Grześkiem, wtedy się na mnie rzuciły. Mówiły, że muszą mnie oszpecić - opisuje 19-latka.
Przeczytaj koniecznie: PIEKARY ŚLĄSKIE: Kibole pocięli twarz chłopcu
Pierwsza uderzyła Krystyna I. - Kilka razy, z otwartej ręki w twarz - przyznała w śledztwie. - Anka upadła na podłogę. Usiadłam na niej i dalej biłam. Koleżanka przyłączyła się do mnie. Zobaczyłam, że na stole leży scyzoryk. Wzięłam go do ręki i rozcięłam Ance policzek. Polała się krew - opisywała szczegóły.
Z zeznań pani Ani i oskarżonych złożonych podczas śledztwa wynika, że napastniczki obcięły jej jeszcze włosy i przypalały czoło papierosem. Wczoraj przed sądem obie Krystyny wypierały się tego. - Nie wiem, czemu tak zeznawałyśmy. Chyba przez stres. Ktoś inny musiał obciąć jej włosy i przypalać papierosem - próbowały przekonywać sąd.
Na koniec napastniczki zabrały pani Ani kosmetyki. Dlatego oskarżone są o kradzież i rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi im do 12 lat więzienia.
Zgodnie z wyrokiem sądu inicjały obu oskarżonych zostały zmienione.