Z okazji pierwszej komunii 7-letni Staś obiecał sobie: "Raczej umrę, aniżeli zgrzeszę". Jako 14-latek razem z bratem Pawłem wyjechał do Wiednia, aby uczyć się w kolegium jezuickim. Tam znał tylko trzy drogi: do kolegium, do kościoła i do domu. Nocami biczował się, odprawiał pokutę i miał ekstazy, czyli stany mistyczne. Koledzy, wychowawcy i brat uważali go za dziwaka i chcieli sprowadzić na normalną drogę. W grudniu 1565 r. groźnie zachorował. Nie mógł otrzymać komunii, gdyż właściciel pensjonatu, w którym mieszkał, był Żydem i nie chciał do niego wpuścić księdza.
Zobacz też: Poczet polskich świętych. Św Wojciech: Pierwszy polski męczennik
Szczęście zakonne długo nie trwało
Stanisław opowiadał, że wtedy sama św. Barbara, patronka dobrej śmierci, nawiedziła jego pokój i przyniosła wiatyk. Od niej doznał cudu uzdrowienia i usłyszał polecenie, aby wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Staś uciekł z kolegium i dotarł do Rzymu do zakonu jezuitów. Szczęście zakonne długo nie trwało. 1 sierpnia 1568 r. Stanisław przewidział swoją śmierć, a 10 sierpnia napisał list do Matki Bożej, prosząc, by mógł umrzeć w święto jej wniebowzięcia. 13 sierpnia dostał wysokiej gorączki, dreszczy, z ust popłynęła mu krew. Powiedział, że widzi Matkę Bożą z orszakiem świętych dziewic, które po niego przychodzą. 15 sierpnia 1568 r. zmarł. Papież Benedykt XIV 31 grudnia 1726 roku ogłosił go świętym.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail