- Idea wprowadzenia możliwości przekazywania 1 proc. podatku na cele wiary wydaje się słuszna. Podatki płacone są przecież na rzecz dobra całego społeczeństwa, a znaczna jego część związana jest z Kościołem. Te pieniądze na pewno nie będą zmarnowane - pochwala pomysł KEP marszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (67 l.).
Innego zdania jest wiceszefowa Sejmowej Komisji Finansów Krystyna Skowrońska (57 l.) z PO. - W zeszłym roku szukaliśmy oszczędności, gdzie tylko się dało. I wydaje się, że ta polityka będzie dalej realizowana. W związku z tym rezygnowanie z wpływów do budżetu wydaje się nie najlepszym rozwiązaniem. Chociaż propozycja biskupów jest dobrym wstępem do dyskusji nad likwidacją Funduszu Kościelnego - wyjaśnia.
Gra toczy się o gigantyczne pieniądze. Biskupi chcą bowiem, abyśmy dostali dodatkową możliwość odliczenia jednego procenta podatków (poza tymi przekazywanymi na rzecz organizacji pożytku publicznego). Tak więc raz w roku decydowalibyśmy, na co przeznaczyć aż 2 proc. z naszych podatków.
A według szacunków po wprowadzeniu pomysłu KEP w życie nawet 600 mln zł rocznie zamiast do kasy państwa wpływałoby na konta Kościoła! Hierarchowie są co prawda gotowi zgodzić się wtedy na likwidację Funduszu Kościelnego, ale on kosztuje państwo zaledwie ok. 90 milionów rocznie.
Tyle dostaje kościół
Obecnie z Funduszu Kościelnego, który wynosi 90 mln złotych rocznie, finansowane są ubezpieczenia społeczne i zdrowotne duchownych wszystkich wyznań. Po wprowadzeniu pomysłu KEP w życie Kościół mógłby dostawać nawet 600 mln złotych.
Jesteśmy za podatkiem
Monika Łabowicz (26 l.), młoda mama, Białystok:
- Jestem za wprowadzeniem tego rozwiązania, pod warunkiem że kościoły musiałyby rzetelnie rozliczać się z tych pieniędzy. Mam wątpliwości, czy kwoty te byłyby przeznaczane na prawdziwe potrzeby parafii.
Danuta Karniewicz (61 l.), emerytka, Bielsk Podlaski:
- Uważam, że każdy powinien mieć możliwość odliczenia 1 proc. podatku na Kościół czy dowolny związek wyznaniowy. Dzięki temu to podatnik sam decydowałby o tym, komu powierza swoje pieniądze.
Zofia Lulewicz (61 l.), emerytowana sprzątaczka, Zabłudów:
- Możliwość odpisania 1 proc. od podatku uporządkuje sprawy finansowe w kościołach, a księża przestaną wreszcie po nazwiskach wytykać z ambony tych, którzy nie dają na tacę.
Agnieszka Majczyna (35 l.), naukowiec z Warszawy:
- Jestem za wejściem tego podatku, jeżeli Kościół naprawdę się zrzeknie funduszy płynących z kraju.
Hanna Ruszyńska (73 l.), emerytka z Warszawy:
- Jestem osobą wierzącą, więc jak najbardziej pomogę Kościołowi, bo taka jest rola każdego chrześcijanina.
Michał Rudzki (25 l.), barman z Warszawy:
- Podatek będzie dobrowolny, więc jak ktoś chce, to niech płaci. Fajnie, że będzie możliwość wyboru, a nie przymus.
Jesteśmy przeciw podatkowi
Barbara Niczyporuk (43 l.), kwiaciarka, Siemiatycze:
- Jestem osobą wierzącą, ale nie podoba mi się pomysł biskupów. Uważam, że wysuwając takie rozwiązanie finansowania związków wyznaniowych, biskupi tylko zniechęcają ludzi do Kościoła.
Leon Wasiluk (51 l.), operator koparki, Boćki:
- Jestem przeciw stwarzaniu takiej możliwości! Kościół i tak ma dość pieniędzy. Przecież za ślub, chrzest czy pogrzeb zawsze trzeba słono płacić.
Arkadiusz Kuitkowski (51 l.), dekarz, Bielsk Podlaski:
- Nie podoba mi się ten pomysł. Myślę, że ludzie i tak już wiele dają Kościołowi i Cerkwi. Księża mają dziś lepsze życie niż większość zwykłych, ciężko pracujących ludzi.
Maria Zawadzka (67 l.), emerytka z Warszawy:
- Wolę przeznaczyć ten jeden procent na biedne dzieci, które czekają na pomoc od państwa i nie mają co jeść, bo i tak księża są bogaci.
Mariusz Zduńczyk (21 l.), kasjer z Warszawy:
- Polska jest państwem świeckim, więc nie mam zamiaru dokładać do Kościoła. Są przecież ważniejsze wydatki.
Przemysław Kratiuk (22 l.), planer finansowy z Warszawy:
- Kościół to instytucja, więc niech sam się utrzymuje, bo ja nie mam takiego zamiaru.