Podejrzany pakunek w warszawskim metrze. Chwile grozy przeżyli warszawiacy podróżujący w poniedziałek, 5 lutego, podziemnymi pociągami. Na stacji metra Stokłosy ktoś zwrócił uwagę na podejrzanie wyglądającą reklamówkę. Służby nie zbagatelizowały niepokojącego sygnału i szybko zabrały się do pracy. W efekcie zamkniętych zostało aż sześc stacji (Natolin, Kabaty, Imielin, Ursynów i Stokłosy). Pociągi kursowały na trasie Młociny-Wilanowska. Łącznie utrudnienia trwały 45 minut. W tym czasie Zarząd Transportu Drogowego uruchomił zastępcze linie autobusowe. Akcja pirotechników szybko przyniosła efekt. Specjaliści od bomb na szczęście żadnej bomby w reklamówce nie znaleźli, trafili za to na... bombonierkę, w której nie było wszystkich czekoladek. Pasażerowie najedli się jednak nie słodyczy, tylko strachu.
Podejrzany pakunek w warszawskim metrze. Ewakuacja pasażerów
Podejrzany pakunek w warszawskim metrze. Na stacji metra Stokłosy leżał bez opieki bagaż. Na miejsce przyjechała policja, pojawili się też pirotechnicy, którzy przeprowadzili swoje rozpoznanie. Na wszelki wypadek zamkniętych zostało aż sześć stacji metra. Na szczęście szybko okazało się, że podejrzany bagaż to nie była bomba, tylko... nadpoczęta bombonierką.