Ta niesamowita historia wydarzyła się w 1956 r. Henryk Nogal z Suwałk (Podlaskie), dziś 74-letni mężczyzna, miał wtedy 22 lata. Była wyjątkowo sroga i śnieżna zima. Traf chciał, że któregoś wieczora w pobliże jego posesji we wsi Stożne zabłądziła młodziutka i śliczna Marianna (obecnie 77 l.). - Bolał ją ząb - opowiada pan Henryk. - Myślała, że to ja wyrywam zęby, więc trochę ją wtedy nastraszyłem stolarskimi obcęgami. Mężczyzna szybko jednak przyznał się do żartów i zaprowadził młodą kobietę do swojego sąsiada weterynarza, który naprawdę potrafił rwać zęby. Domorosły dentysta znieczulił dziewczynę potężną szklaną samogonu i usunął chory ząb. Pijana i obolała po zabiegu kobieta nie była w stanie sama wrócić do oddalonego o kilka kilometrów domu. - Zaprosiłem ją do siebie. Gadaliśmy do wieczora, a potem powiedziałem, że wilki w lesie grasują no i została na noc - mówi pan Henryk. - Zaopiekowałem się, przytuliłem. Rozmawialiśmy całą noc, a rano odprowadziłem ją do domu - dodaje z romantycznym rozrzewnieniem pan Henryk. Mróz oraz - ma się rozumieć - samogon bardzo zbliżyły młodych ludzi. Kilka miesięcy później byli już małżeństwem i wkrótce przeprowadzili się do miejscowości Kowale Oleckie. On ciężko pracował jako stolarz, pisał do lokalnej gazety, grał na akordeonie w weselnej kapeli. Mijały lata. Urodziło im się troje dzieci, wybudowali dom. Fortuna sprzyjała aż do 2002 r., kiedy Marianna poważnie zachorowała. Pan Henryk bardzo rozpacza, że piękna niegdyś kobieta jest dziś niedołężną staruszką pod stałą opieką lekarską.- Kiedyś byliśmy młodzi, szczęśliwi - mówi zakochany mężczyzna.
- Teraz po prostu czekamy na śmierć.