Witold K. przyjechał do Bydgoszczy wprost z Krakowa, gdzie studiuje. Dawno nie widział znajomych, więc wybrał się z nimi do miejscowej dyskoteki. Nie przypuszczał nawet, że otrze się tam o śmierć.
Patrz też: Oprawcy zgwałcili 13- miesięczną Asię
Zabawa była przednia. Do momentu, gdy na jego drodze stanął miejscowy oprych - Marcin I. (23 l.). Ten bandzior jest znany policji. Wszyscy w okolicy wiedzą, że handluje narkotykami i że wystarczy byle błahostka, by go zdenerwować. Tym razem niczym płachta na byka zadziałała na niego czerwona czupryna studenta.
- Nie lubię rudych - rzucił w kierunku studenta i zaczął wyzywać go najgorszych. Witold K. wolał opuścić lokal, żeby swoimi włosami dalej nie drażnić zbira. Bandzior jednak nie odpuszczał. Wybiegł za studentem i z zaskoczenia chwycił go z tyłu za włosy. Z kieszeni spodni wyciągnął ostry jak brzytwa nóż i przeciął nim gardło swojej ofiary.
Patrz też: Dostał 5 lat za poćwiartowanie kobiety
Chlusnęła krew, rosząc śnieg przed wejściem dyskoteki. Gdy Witold K. padł na ziemię, Marcin I. uciekł. Student miał szczęście. Całe zajście widzieli przypadkowi przechodnie, którzy wezwali pogotowie. W szpitalu lekarze zszyli poszkodowanemu poderżnięte gardło. Marcina I. po pościgu dopadli policjanci.
Postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa