Tragiczny wypadek wydarzył się w Gniewczynie Trynieckiej na Podkarpaciu. Malutki Sebastianek szedł ze szkoły. Był kilka dni po swojej komunii. Jeszcze nie opadły emocje po tym wydarzeniu. Chłopiec jeszcze nie odłożył alby i nie nacieszył się prezentami.

i
Pechowego dnia wracał ze szkoły. Miał już przechodzić przez drogę, do swojego domu. Zatrzymał się na poboczu i dłuższą chwilę czekał, aż będzie mógł przejść. Rozglądał się na prawo i lewo, żeby bezpiecznie przekroczyć ruchliwą drogę. W tamtym miejscu nie ma pasów. W końcu wszedł na jezdnię. W tym momencie nadjechał Dawid K. (23 l.).

i
Chłopak nie skupił się na drodze, bo pisał na messengerze z kolegą. Ostatnią wiadomość odczytał zaledwie siedemnaście sekund przed tym, jak Sebastianek wpadł pod jego samochód. Chłopczyk najpierw został podbity prawym bokiem auta, następnie znalazł się pod kołami TICO. Dostawca pizzy przejechał jeszcze kilka metrów z malutkim bezwładnym ciałem chłopczyka. Sebastianek zginął na miejscu.

i
W raporcie sekcji zwłok 9-latka napisano, że śmierć nastąpiła z powodu licznych obrażeń wewnętrznych. Jak ustalili śledczy Dawid K. poruszał się niewiele ponad 50 km /h, jednak nie skupił się wystarczająco na drodze, by mógł zareagować w porę. Przed Sądem Rejonowym w Przeworsku rozpoczął się proces Dawida K., który jest oskarżony o spowodowanie śmierci Sebastiana, za co grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.

i
Rodzice Sebastiana, którzy pojawili się w sądzie ciągle są w żałobie i przeżywają śmierć swojego synka. Mieszkańcy Gniewczyny mówią, że ta tragedia mocno odbiła się na świadomości wszystkich.

i
- Przechodzę koło tego miejsca codziennie. Teraz stoi tam krzyż i zawsze w duchu proszę Boga, żeby zaopiekował się tą matką i ojcem, bo ja nie wiem, co bym zrobiła po takiej tragedii. Jak był ten wypadek to byłam niedaleko w sklepie. Usłyszałam potworny huk i wyszłam zobaczyć, co się dzieje. Na drodze zobaczyłam tylko biały samochód, a pod spodem malutkiego chłopca i kilka metrów dalej jego bucik. Od razu zakuło mnie serce i rozpłakałam się. Natychmiast odeszłam, gdy zobaczyłam matkę Sebastianka. Ona szła z młodszą córką i natychmiast podbiegła do synka, po tym co się stało. Jednak już mu nie mogła pomóc. To takie straszne - wspomina jedna z mieszkanek Gniewczyny

i
Dawid K. przyznał się, że w czasie wypadku trzymał w rękach telefon i go używał. Chciał poddać się karze, bez procesu w sądzie, jednak zdaniem prokuratora jego propozycja kary była za niska i sprawa trafiła na wokandę.

i
Sąsiedzi rodziców Sebastianka mówili, że kierowca zwlekał z przeprosinami kilka miesięcy. Miał to uczynić dopiero po tym, jak otrzymał akt oskarżenia. Jednak sami rodzice nie chcą się wypowiadać. Na pierwszą rozprawę matka przyniosła zdjęcie Sebastianka i postawiła je przed sobą. Jakby chciała powiedzieć, że ten chłopczyk mógłby żyć i być teraz z nią.

i