Pani Renata była ciepłą, dobrą, pracowitą urzędniczką. Swojego jedynego synka kochała wielką miłością. Tym bardziej że musiała wychować go sama. Ojciec Adama - z pochodzenia Jordańczyk - uciekł z Polski, kiedy jego syn miał zaledwie 5 lat.
Od tego czasu pani Renata została sama z synem, który z czasem wyrósł na postawnego, przystojnego bruneta. Niestety, na oczach kochającej matki Adam staczał się na dno po spirali alkoholu, narkotyków i hazardu. Pracował jako barman w kilku rzeszowskich klubach. Przez upodobanie do imprez i hazardu wpadł w długi, które z poświęceniem pomagała mu spłacać matka.
Kobietę coraz bardziej przerażał jednak styl życia ukochanego jedynaka. Mama i jej syn powoli zaczęli się od siebie odsuwać, a w Adamie zaczęła narastać chora pretensja i nienawiść do kobiety, która wydała go na świat.
Zabił ją bardzo okrutnie - zostawił konającą w męczarniach. Kiedy pani Renata powoli się wykrwawiała, jej syn wyniósł z domu wszystko, co miało jakąś wartość i sprzedał w lombardzie. Kiedy już spieniężył wszystko, udał się jeszcze do swojej ciotki, którą okradł z całych oszczędności i przepadł bez wieści.
To właśnie siostra pani Renaty odkryła jej zmasakrowane zwłoki i zawiadomiła policję. Śledczy mieli ułatwione zadanie, bo morderca zostawił im wyraźne wskazówki. Wśród rzeczy Adama znaleźli odręcznie przygotowaną listę z rubrykami - "zrobić", "kupić", "sprzedać", "nie zapomnieć". W rubryce "zrobić" napisał "zabić matkę", podając nawet godzinę!
Dalej była wzmianka o wyjeździe do Krakowa. Dlatego policjanci zaczęli przeszukiwać wszystkie hotele na drodze z Rzeszowa do stolicy Małopolski. Morderca wpadł w Tarnowie.
Teraz przed sądem odpowie za swoją straszną zbrodnię. Grozi mu dożywocie.
Zobacz także: W kolekcji klocków dla dzieci żołnierzyk... NKWD!