Adam Dmitruk (39 l.) prowadził firmę zajmującą się pracami leśnymi. Musiał jechać do Białegostoku, aby załatwić kilka spraw. Podobnie jak jego znajomy z tej samej miejscowości, Krzysztof B. (33 l.).
W podróż wybrali się dostawczym citroenem, który prowadził 39-latek. Mężczyzna był doświadczonym kierowcą, ale nie uchroniło to ich przed wypadkiem. Warunki na drodze zmieniły się w jednej chwili. Zaczął sypać śnieg, jezdnię pokryła warstwa lodu.
Przeczytaj koniecznie: Kurowice: 11-letni Tomek w szkole nadział się na nóż. Winnych nie ma!
W okolicach Zabłudowa, niespełna 20 km do celu wyprawy, samochód mężczyzn nagle zatańczył na drodze, wpadł na jadącą z przeciwka ciężarówkę. Koledzy nie mieli szans w zderzeniu z kolosem - obaj zginęli na miejscu.
- Adam nigdy nie miał nawet stłuczki - rozpacza wdowa Agnieszka Dmitruk (38 l.), która została sama z trójką dzieci. Drugi z mężczyzn osierocił jedno dziecko. Szczegóły wypadku bada policja.