Rudka to miejscowość znajdująca się nieopodal Bielska Podlaskiego. W gęsto zabudowanej wiosce od jakiegoś czasu mieszkańcy boja się o swoje życia. Wszystko przez serię tajemniczych podpaleń, które wybuchają co dwa tygodnie. Do pierwszego doszło 17 sierpnia w nocy. Spłonęła niezamieszkana od lat chata bez instalacji elektrycznej. Strażacy ledwo ugasili pożar, a już dostali kolejne wezwanie. W płomieniach stał drewniany chlew sąsiada sołtysa Rudki. Kolejny pożar miał miejsce kilkanaście dni później. Blisko miejsca pierwszego podpalenia, spłonęła nieużywana stodoła i budynki gospodarcze, należące do starszej kobiety, która po całej sytuacji wyprowadziła się z domu.
Trzeci pożar, który wybuchł w połowie września był o wiele poważniejszy. Mieszkankę miejscowości obudził w środku nocy dźwięk klaksonu. Zobaczyła przez okno, że pali się dom sąsiada. Wiatr wiał w kierunku jej domu. Szyby pękały z gorąca, dym dostawał się do mieszkania, a siding zaczął się topić. Na szczęście straż pożarna zapobiegła większej tragedii. Ogień podłożono w niezamieszkanym jeszcze domu młodego mężczyzny, który lada dzień miał się wprowadzić.
Policja, Straż pożarna i sąsiedzi są przekonani, że pożary nie były przypadkowe. Zawsze płonęły miejsca niezamieszkane i bez instalacji elektrycznej. Przypadkowe zaprószenie ognia też nie wchodzi w grę, ponieważ ogień w Rudce pojawiał się z przerażającą częstotliwością. - Skąd mamy wiedzieć, że podpalacz nie podłoży ognia pod naszym domem - mówią mieszkańcy Rudki w rozmowie z portalem bielskplus.pl. - Już od miesiąca nie śpimy po nocach, boimy się podpalacza - wyznaje jedna z mieszkanek. - Nie wiem, czemu policja nic z tym nie robi - dodaje kobieta.
Policja zatrzymała pewnego 55-latka, ale wypuszczono go z braku dowodów. Mieszkańcy słyszeli, jak mężczyzna groził swoim sąsiadom, że podpali im domy. Inni z kolei twierdzą, że w czasie trzeciego pożaru był ze swoim bratem w domu. Krążą różne teorie - ktoś chce wyłudzić ubezpieczenie, niespełniony strażak chce sprawdzić się w akcji. Mieszkańcy Rudki są przerażeni. Nie chcą ujawniać tożsamości w obawie przed zemstą podpalacza. Jeśli tak dalej pójdzie, mieszkańcy mogą wziąć sprawę w swoje ręce. Czy władza zainteresuje się terrorem jakiego ofiarą padają mieszkańcy Rudki? Czy musi dojść do tragedii aby ktoś z władz zainteresował się sprawą?