Po ośmiotygodniowej obserwacji psychiatrycznej, lekarze stwierdzili, że Dariusz P., oskarżony o podpalenie domu, w którym znajdowała się jego rodzina, był poczytalny. To nieoficjalna informacja podana przez dziennikarzy programu "Uwaga" TVN. Możliwe więc, że wkrótce zostanie stworzony akt oskarżenia wobec mężczyzny.
Prokuratura z kolei twierdzi, że nie otrzymała jeszcze informacji od biegłych. Jednak kiedy tylko dostarczone zostaną dokumenty, natychmiast sporządzony zostanie akt oskarżenia - czytamy na wprost.pl. - Jeżeli okaże się, że rzeczywiście Dariusz P był poczytalny, to grozi mu nawet dożywocie - mówi Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Do tragicznego zdarzenia doszło w maju 2013 roku w Jastrzębiu-Zdroju. Dariusz P. podpalił dom jednorodzinny, w którym znajdowała się jego 5-osobowa rodzina. Na miejscu zginęła Justyna (18 l.). Jej siostra Agnieszka (4 l.) zmarła podczas reanimacji. Żonę pana Dariusza Joannę (40 l.) oraz 10-letniego Marcina i 13- letnią Małgorzatę przewieziono do szpitala. Niestety, lekarzom nie udało się uratować żadnego z nich. Cudem przeżył jedynie najstarszy syn Wojtek.
Jastrzębie-Zdrój. Dariusz P. pochował żonę i czwórkę dzieci
Ojciec twierdził, że w czasie wybuchu pożaru znajdował się kilka kilometrów od domu, w warsztacie stolarskim. Policji jednak udało się ustalić, że to Dariusz P. celowo zaprószył ogień w kilku miejscach. Mężczyzna trafił do aresztu oskarżony o 5-krotne morderstwo. Jeżeli okaże się, że Dariusz P. był rzeczywiście poczytalny w momencie podpalenia, grozi mu kara dożywocia.
Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail