Nieszczęśnik płonął jak pochodnia i na pewno nie udałoby się go uratować, gdyby w porę nie przyszedł po rozum do głowy. Gdy poczuł, jak płomienie trawią jego ubranie i wierzchnią warstwę skóry, pobiegł do pobliskiej jednostki straży pożarnej. Wrzeszcząc wniebogłosy błagał o ratunek. Wszechogarniający ból trawił już ciało przerażonego 45-latka, ale strażakom cudem udało się ugasić płonące ubranie desperata.
Mężczyzna z oparzeniami 60 procent powierzchni ciała walczy o życie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach. Lekarze określają stan pacjenta jako bardzo ciężki. Policjanci ustalają bliższe okoliczności tragedii. Na razie pewne jest tylko, że 45-latek podpalił się, bo znajoma, do której wpadł z wizytą, nie chciała zaprosić go do środka.
Podpalił się na złość znajomej
2009-12-14
22:42
Ogromem cierpienia przypłacił chęć odegrania się na przyjaciółce! 45-latek z Będzina (woj. śląskie) oblał się łatwopalną substancją i przyłożył do ubrania iskrzącą zapałkę. Mężczyzna próbował spalić się żywcem, bo znajoma nie chciała go wpuścić do mieszkania.