Podrywałem na Chińczyka

2009-04-29 7:00

Sympatyczny juror "Jak Oni śpiewają" Rudi Schuberth (56 l.) zawsze miał nieszablonowe pomysły. Nie tylko na scenie, w życiu prywatnym również. Aby zdobyć serce ukochanej, nie zawahał się użyć podstępu...

Żonę poznałem, gdy byłem jeszcze studentem Politechniki Gdańskiej. Mieliśmy zajęcia wychowania fizycznego na basenie. Na ten basen przychodziły też młodsze roczniki liceum, które kończyłem zarówno ja, jak i moja przyszła żona Małgosia. Gdy ona zaczynała tę szkołę, ja ją kończyłem, ale mieliśmy okazję się poznać. Na tym basenie była kawiarenka na piętrze. Kiedy mieliśmy przerwę, siadywaliśmy tam po zajęciach z kolegami i rozmawialiśmy, popijając płyny. Pewnego dnia wśród dziewczyn, które tam zajrzały, pojawiła się właśnie ona. Wpadła mi w oko od razu. Postanowiłem niby przypadkiem pokazać zdjęcia z moich występów. Moi koledzy, w towarzystwie których przyszła, nie byli specjalnie uszczęśliwieni, ale zdjęcia wzbudziły jej zainteresowanie i od słowa do słowa nawiązaliśmy znajomość.

Można powiedzieć, że poderwałem żonę na te zdjęcia i tzw. chińskie litery. Miałem zdolność pisania nietypowych krzaczorów w słupkach udających chińskie liternictwo. Wtedy w kawiarni nabazgrałem coś na kartce po "chińsku". Był to chyba pierwszy list miłosny w moim życiu. Potem był sylwester, spędziliśmy go już wspólnie u znajomych na imprezie. Ślub wzięliśmy po 10 latach. Widocznie taki dystans był nam pisany. Żona miała problemy z donoszeniem ciąży. Przeleżała w szpitalu plackiem 6 długich miesięcy. Pamiętam, jak po raz pierwszy zobaczyłem Karolcię. Moje dziecko było strasznie chude, długie i pomarszczone. Niosłem ją na rękach i ryczałem jak bóbr. Karolina była wychuchaną i rozpieszczoną córką. W liceum trochę się buntowała, a dziś to pogodna, wesoła i dorosła już osoba. Nie mieszka z nami, ale jesteśmy w stałym, dobrym kontakcie.

Czy czekam na wnuki? Szczerze, to bardziej czeka na nie moja żona, a ja przyjmę wszystko z dobrodziejstwem inwentarza. Jak się pojawią, będę je kochał i postaram się być fajnym kaszubskim dziadkiem. Kaszubskim, bo mieszkamy dzisiaj na Kaszubach, gdzie moja Małgosia prowadzi gospodarstwo agroturystyczne "Folwark OTNOGA". Kocham życie, kocham Kaszuby. To moje miejsce na ziemi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają