Z niepokojem przyjmuję projekt nowelizacji ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli. W Sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej przegłosowano poprawki, które mogą zdestabilizować NIK i zagrozić rzetelności i obiektywizmowi przeprowadzanych kontroli.
W NIK pracują ludzie oddani służbie państwowej. Apolityczni i obiektywni kontrolują rząd, wojewodów, policję, wojsko i wiele innych organów i instytucji. Wielu z tych kontrolerów rozpoczęło swoją służbę 20 lat temu, kiedy Polska stawała się całkowicie wolnym krajem. Należę do tego pokolenia pracowników Izby. Przez ostatnich kilkanaście lat ludzie ci nabrali doświadczenia. Dzisiaj wielu z nich stanowi kadrę kierowniczą NIK. Stracić swoje stanowiska mogą tylko wtedy, jeśli ich praca zostanie w udokumentowany sposób negatywnie oceniona. Takie kadrowe zabezpieczenie jest gwarantem ich niezależności niezbędnej przy prowadzeniu kontroli.
Ale posłowie z Sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej zaproponowali, aby wszyscy ci doświadczeni i apolityczni urzędnicy stracili swoje stanowiska automatycznie, niezależnie od merytorycznej oceny ich pracy. Zostaną poddani niezasłużonej weryfikacji. Muszą stanąć do konkursów, jeśli chcą być dalej dyrektorami i wicedyrektorami w NIK. Jeśli zwyciężą, to stanowiska zostaną im powierzone tylko na pięć lat. W miejsce stabilnych warunków zatrudnienia ustawodawca chce sytuację kadrową i zawodową tych osób uczynić niepewną. W dodatku komisje konkursowe otwarto dla polityków. Mogą w nich zasiąść jako przedstawiciele marszałka Sejmu. Gdyby Sejm uchwalił zaproponowane przez komisję poprawki, podstawy niezależności i stabilności gwarantujące rzetelną i obiektywną kontrolę zostaną zachwiane.
Podobny niepokój wzbudza we mnie proponowany sposób powoływania wiceprezesów. Teraz powołuje ich marszałek Sejmu. Ale wcześniej kandydata na stanowisko wiceprezesa przedstawia we wniosku prezes NIK. Posłowie zachęcają marszałka Sejmu do zaniechania wniosku wobec prezesa. Jeśli marszałek nie rozpatrzy go przez trzy miesiące, będzie mógł powołać sam, bez żadnego wniosku, dowolną osobę. Także wcześniej karaną. Takiego wiceprezesa trudno będzie usunąć ze stanowiska. Jeśli sam się nie zrzeknie, to nie grozi mu utrata stanowiska, nawet jeśli zostanie zatrzymany na gorącym uczynku przestępstwa i oskarżony przed sądem, nie mówiąc już o lekceważeniu swoich obowiązków czy niewykonywaniu poleceń służbowych.
To nie koniec zmian zaproponowanych przez posłów. Postanowili oni bowiem, aby pracę najwyższego organu kontroli sprawdzał zewnętrzny audytor. Nie mam nic przeciwko temu, aby zbadano, jak NIK gospodaruje publicznymi pieniędzmi. Chcemy być transparentni. Ale trzeba zapobiec możliwości wglądania przez audytora w akta kontrolne.
W tym tygodniu Sejm zajmie się ustawą o NIK i mam nadzieję, że posłowie uratują zagwarantowaną konstytucyjnie niezależność NIK wobec władzy wykonawczej oraz samodzielność Izby względem parlamentu, potwierdzoną wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 1998 r.
Jacek Jezierski
Prezes Najwyższej Izby Kontroli