Bo wczoraj pan Tusk ogłosił plan ratowania (nazwał to konsolidacją) finansów publicznych. Żeby długu rzekomo nie powiększać. I ma na to - jak mówią mądrzejsze głowy ode mnie - tylko jedną szansę. Musi podnieść podatki, obniżyć nam pensje (choćby przez zwiększenie składki rentowej), obniżyć emerytury (bo będą nisko indeksowane), zmusić część rolników z KRUS do płacenia składki ZUS. A jeszcze podwyższyć VAT, czyli mówiąc najprościej - ceny. Za żonę długi płacę, bo ją sam sobie wybrałem. Ale tego premiera nie! To dlaczego za niego mam długi spłacać?
Podwyżki wg Tuska
2010-01-31
9:00
Jak moja połówka mówi mi, że długi nam się porobiły (ot tak, porobiły), to kto je spłaca? Jak Państwo myślą? No ja. Zaciskam zęby i spłacam - cedził szwagier. - A jak premier Tusk mówi do mnie z trybuny jakiejś, że dług publiczny nam Polakom się za duży porobił, to kto go spłaci. Jak myślicie? No ja, ja i wy wszyscy Państwo - szwagier kipiał gniewem.