Płodził dzieci z córką i wnuczką

2009-09-30 5:00

Rozmiar tragedii, która spotkała córki i wnuczki Jana Sz. (72 l.), dewianta seksualnego spod Sławna (woj. zachodniopomorskie), trudno sobie wyobrazić. Po śmierci żony mężczyzna zaczął sypiać z własną córką. Z ich chorego związku urodziła się czwórka dzieci i wtedy Jan Sz. został skazany za kazirodztwo. Ale po latach koszmar powrócił.

Wszystko wskazuje bowiem na to, że kiedy zboczeńcowi znudził się seks z własną córką, zainteresował się 23-letnią obecnie wnuczką Jolantą. Młoda kobieta półtora roku temu również powiła córkę. I choć w akcie urodzenia napisano, że ojciec maleństwa jest nieznany, to sąsiedzi rodziny Sz. nie mają wątpliwości. - To on zrobił dziecko swojej wnuczce. Oni to się kotłują jak koty - mówią. Prokuratura w Sławnie już zajęła się sprawą.

Od miesięcy w maleńkiej wsi Warszkówko pod Sławnem wrze. Mieszkańcy są pewni, że ich sąsiad Jan Sz., który 10 lat temu został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat za kazirodztwo, bo ze swoją córką Brygidą spłodził czworo dzieci - znowu zaczął wyładowywać swe chore żądze na spokrewnionych z nim kobietach. Tym razem ofiarą dewianta miała paść jego wnuczka, a zarazem córka Jolanta (23 l.). Sąsiedzi mężczyzny nie mieli jednak dowodów na to, że w domu rodziny Sz. wciąż utrzymywane są kazirodcze kontakty. Aż w końcu półtora roku temu Jolanta Sz. urodziła córkę Anię. Ludzie znowu zaczęli gadać. - Jolka nie miała żadnego chłopaka, nie wychodziła z domu, bo całymi dniami pracowała w polu. To gdzie miała kogoś poznać? Kto jest ojcem tego dziecka? - pytali. Zaniepokojeni brakiem odpowiedzi na to pytanie - wzięli sprawy w swoje ręce i o podejrzeniach poinformowali prokuraturę w Sławnie.

W zawiadomieniu do prokuratury mieszkańcy Warszkówka ze szczegółami opisali, jak Jan Sz. po śmierci swojej żony zaczął sypiać z córką, a potem z wnuczką. Prokuratura postanowiła więc przesłuchać Jolantę Sz. Kobieta zapytana o to, kto jest ojcem jej córki Ani, oznajmiła, że konkubent. Problem w tym, że informację ciężko było zweryfikować, bo mężczyzna zginął w wypadku samochodowym, a w akcie urodzenia Ani nie widnieje żadne nazwisko ojca. Wyjaśnienia kobiety prokuratura w Sławnie uznała za prawdziwe, a cała sprawa ucichła. Na szczęście jedna z zatroskanych o los rodziny Sz. sąsiadek zdecydowała się interweniować w samym Ministerstwie Sprawiedliwości.

Ministerstwo skierowało sprawę do Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, ta przekazała ją do ponownie do Sławna. - Badania DNA ostatecznie rozstrzygną, czy ojcem dziecka jest zarazem jego pradziadek. Pobierzemy materiał od Jana Sz. i jego prawnuczki i będziemy czekać na wyniki. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia, to przeciwko obojgu (Janowi Sz. i jego wnuczce-córce Jolancie) skierujemy akt oskarżenia o kazirodztwo. Będzie grozić im kara do 5 lat więzienia - mówi Jarosław Płachta (45 l.), prokurator rejonowy w Sławnie.

Jan Sz. zapytany przez nas, czy jest ojcem swojej prawnuczki, oznajmił tylko: - To bzdury. Wyraźnie zdenerwowana pytaniami Jolanta Sz. odmówiła komentarza.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki