Przyzwyczailiśmy się do wczesnego ataku zimy, a w tym roku śniegu nie widać. Resztki białego puchu leżą w górach, ale większości kraju straszy szara jesień. Czy to możliwe, żeby Boże Narodzenie minęło w takiej aurze?
Najnowszą prognozę pogody przedstawił nikt inny jak... premier Donald Tusk, który dał promyczek nadziei wszystkim tęskniącym za białymi świętami.
- Moi współpracownicy, reprezentujący Instytut Meteorologii, obiecali, że trochę śniegu na Święta będzie – powiedział, nie bez satysfakcji, na konferencji prasowej Donald Tusk. Dodajmy, że było to zagranie bardzo dyplomatyczne. Premier nie sprecyzował jednak co oznacza „trochę” i gdzie można się spodziewać ewentualnych opadów...
Co na to synoptycy?
Według najnowszych prognoz najbliższe dni nie powinny przynieść „przełomu”. Temperatura będzie się utrzymywać kilka kresek ponad zerem, a to oznacza, że z nieba spadnie tylko deszcz, lub deszcz ze śniegiem. W połowie miesiąca z nieba zniknie część chmur, a temperatura... wzrośnie! Nawet do 5-6 stopni na plusie.
Prognozy długoterminowe przewidują, że druga połowa grudnia, najprawdopodobniej przyniesie ochłodzenie – możliwe, że będzie ono dość gwałtowne. Trudniej przewidzieć opady, dlatego meteorolodzy nie dają gwarancji na śnieg. Jeśli jednak będzie padać – będą to opady śniegu.
Nadzieję na śnieg dale też stare przysłowie. Barbórka (4.12) była deszczowa, a zatem minęła „po wodzie”. Boże Narodzenie powinno być zatem „po lodzie”.