- Nie spaliśmy całą noc! - mówi przerażony Paweł Czerepak (38 l.) z Sandomierza. Z żoną Anną (37 l.) prowadzą pogotowie opiekuńcze, mieszkają o krok od najbardziej zagrożonych terenów. Teraz opiekują się dziesięciorgiem dzieci, w tym pięciorgiem własnych. W piwnicy mają już 30 centymetrów wody, a na podwórku strażaków, którzy w pocie czoła wypompowują hektolitry wody.
Państwo Czerepakowie wciąż jeszcze nie skończyli remontu po zeszłorocznym kataklizmie. Wtedy woda wdarła się nawet na piętro i zabrała wszystko, a oni uciekali z dziećmi przed żywiołem w środku nocy. - Wśród sąsiadów wybuchła już panika - mówi pan Paweł.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega
Takich rodzin są w Polsce tysiące. Najgorzej jest na Podkarpaciu, w Tarnobrzegu podtopionych zostało 200 domów, w Strzyżowie 100 oraz w rejonie Sandomierza, gdzie strażacy jak w ubiegłym roku walczą o hutę szkła, której grozi zalanie. Niedaleko podtopione są Wielowieś i Zakrzów. Przekroczenie stanów ostrzegawczych odnotowano w sumie w 25 miejscach pomiarowych Polski, w dziewięciu miejscach hydrolodzy biją na przeciwpowodziowy alarm.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał najnowsze ostrzeżenia hydrologiczne. Rzeki w najbardziej alarmujący sposób przybierają w województwach śląskim, małopolskim, świętokrzyskim, podkarpackim i lubelskim. Niestety, synoptycy nie mają dobrych wieści.
- Przez cały nadchodzący tydzień będzie padać praktycznie wszędzie - mówi Leszek Kruszona, synoptyk z poznańskiego biura prognoz Aura. - W ciągu najbliższych dni opady dotkną głównie Pomorze, zachodnią i południową Polskę, ale i w pozostałej części kraju wystąpią przelotne deszcze. Na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie i Mazowszu wystąpią burze, a wraz z nimi wichury - ostrzega.