Słońce, żółty piasek i ani żywej duszy... Na ten widok dziewczętom aż podskoczyły serca z radości, gdy pojawiły się na dzikiej plaży w Wisełce. Rozradowane ledwie rozłożyły kocyk na rozgrzanym piasku, gdy coś zaszeleściło zdradziecko w drzewostanie. - Wiał zimny wiatr, dlatego rozłożyliśmy kocyk niedaleko wydm! I wtedy w krzakach zauważyłam, że kręci się tam jakiś facet. Dopiero po kilku chwilach okazało się, że jest bez gatek! - opowiada troszkę się rumieniąc Ania.
Dziewczyny próbowały zdobyć się na szeroko rozumianą tolerancję, ale nagi jegomość stawał się coraz bardziej natrętny. Gdy po godzinie okazało się, że podglądacz cały czas siedzi na wydmach i co rusz wystawia głowę, bezczelnie łypiąc wzrokiem na dziewczęce ciała, plażowiczki postanowiły przenieść się kilkadziesiąt metrów dalej, tam gdzie są inni ludzie. Niestety, już po paru minutach znów spostrzegły w krzakach jasny błysk bladych pośladków. Natręt ciągle je podglądał!- Troszkę się zdenerwowałyśmy, ale na plaży wokół byli inni ludzie. Facet wstydu nie miał!
Ale gdy zboczeniec zaczął dziwnie dyszeć, dziewczyny powiedziały "dość!". - Obok bawiły się małe dzieci - musiałyśmy coś zrobić! - opowiada Ania! - Wzięłam kij, a Marzenka komórkę, i zaczęłyśmy biec w kierunku tego gościa! - dodaje. I wtedy przerażony golas zdradził swoje prawdziwe oblicze! - Hilfe, hilfe! - zaczął się drzeć i uciekł, gdzie pieprz rośnie. I pewnie po takiej nauczce długo nie wróci.