"Niech o każdej porze i wszędzie uśmiech na Twojej twarzy będzie" - po raz setny odczytuje słowa życzeń. Przypomina sobie każdy dzień spędzony z córką i ukochanymi wnuczkami. Wciąż nie może uwierzyć, że już nigdy ich nie zobaczy. - To były moje aniołki, moje księżniczki. Co on zrobił?! - płacze kobieta. Córka Basia zawsze jej pomagała. Kiedy rodzina G. przyjeżdżała do pani Teresy w odwiedziny, zawsze było wesoło. Dziewczynki biegały po domu, dokazywały. Ale też starały się wyręczyć babcię w drobnych pracach. - Byliśmy tacy szczęśliwi... - głos Teresy Filipp się łamie.
Przeczytaj też: Polacy mordercami za kółkiem? Tak twierdzi minister!
Jak już pisaliśmy, 26 maja Adam G. zburzył to szczęście. W mieszkaniu we Wrocławiu siedmioma ciosami nożem w plecy zamordował żonę, nie miał litości dla córek. Dziewczynki od ojca otrzymały ciosy w głowę. Kiedy już zakończył rzeź, zapalił trzy świeczki i się powiesił. Wciąż nie wiadomo, dlaczego mężczyzna podniósł rękę na swoją rodzinę. Teresa Filipp zadaje sobie to pytanie dziesiątki razy każdego dnia. Teraz przygotowuje się na ostatnie pożegnanie córki i wnuczek.
- To będzie najgorszy dzień w moim życiu. Basia, Emma i Dorotka będą pochowane razem. Do trumny chciałabym im włożyć kartki, które dla nich przygotuję - mówi zrozpaczona kobieta. Ale nie wyobraża sobie, żeby Adam G. był pochowany obok nich. - Nie pozwolę na to! - wybucha. - W żadnym miejscu ziemia nie powinna go przyjąć! On na pewno trafi do piekła! A moje maleństwa już są w niebie. Pocieszam się, że nie zobaczą się z nim - dodaje. Pogrzeb Emmy, Dorotki i Barbary odbędzie się jutro we Wrocławiu. Adam G. prawdopodobnie zostanie pochowany w Jaworze.