Wobec nieobecności kontuzjowanego Takesure'a Chinyamy (27 l.), ciężar strzelania goli miał spocząć na barkach młodego Adriana Paluchowskiego. 22-letni napastnik zrobił prawdziwą furorę w sparingach "wojskowych", strzelając gola za golem. Mimo to trener Legii Jan Urban długo wahał się, czy powinien zaufać młodemu snajperowi. - Nie wiem, czy postawić na Adriana. Brakuje mu doświadczenia międzynarodowego - dzielił się swoimi wątpliwościami dzień przed meczem z Olimpi.
W końcu zdecydował się zaufać "Paluchowi" i nie żałuje tej decyzji. Od początku meczu młody napastnik był najgroźniejszym zawodnikiem Legii, a w 19. minucie zachował się jak "lis pola karnego". W sytuacji sam na sam z bramkarzem Gruzinów wydawało się, że nie sięgnie piłki, ale sprytnym wślizgiem posłał ją do siatki. Legia nie zadowoliła się prowadzeniem 1:0 i w drugiej połowie niemal nie schodziła z połowy rywali. Jedna z nielicznych akcji Gruzinów zakończyła się... rzutem karnym. Napastnik Olimpi wyszedł na sam na sam z Janem Muchą i został przez Słowaka sfaulowany. Przy jedenastce bramkarz Legii nie musiał jednak się wysilać, bo Aquino strzelił wysoko nad poprzeczką.
Chwilę później Tomasz Kiełbowicz sprytnym strzałem zza pola karnego podwyższył na 2:0, a decydujący cios zadał Gruzinom wracający po ciężkiej kontuzji Sebastian Szałachowski (25 l.).
Przed Legią długa i męcząca wycieczka do gorącej Gruzji. Ale z taką zaliczką nie mają się chyba czego bać.
Legia - Olimpi 3:0
Bramki: 1:0 Paluchowski 19. min, 2:0 Kiełbowicz 71. min, 3:0 Szałachowski 82. min
Sędziował: Anastassios Kakos (Grecja)
Skład Legii: Mucha Ż - Szala, Choto, Astiz, Kiełbowicz - Radović Ż (46. Rybus Ż), Iwański, Giza, Szałachowski (83. Borysiuk), Ostrowski - Paluchowski (71. Mięciel).