W sobotę maluszki zostały pochowane na cmentarzu we Włocławku. Aniołki żegnali pogrążeni w rozpaczy rodzice Ewa (33 l.) i Arkadiusz (30 l.) Szydłowscy oraz ich 7-letni syn Grześ.
Chłopczyk tak bardzo cieszył się, że niedługo będzie miał w domu braciszka i siostrzyczkę. Teraz długo płakał nad grobem rodzeństwa razem z rodzicami.
Sprawę śmierci bliźniaków bada prokuratura. Mama dzieci zgłosiła się do szpitala we Włocławku w 36. tygodniu ciąży. Prosiła o cesarskie cięcie. Zabiegu jednak nie przeprowadzono. Kobieta miała usłyszeć, że w szpitalu nie ma nikogo, kto wykonałby badanie USG.
Następnego dnia lekarze stwierdzili, że dzieci nie żyją. Sekcja zwłok bliźniaków wykazała, że dzieci były dobrze rozwinięte. Cesarskie cięcie prawdopodobnie uratowałoby im życie. Dlaczego tego nie zrobiono? Rodzice mają nadzieję, że szybko wyjaśni to śledztwo.
Czytaj więcej: Skandal! Bliźniaki z Włocławka nie żyją, bo lekarz nie zrobił USG! W prywatnym gabinecie takich badań wykonuje setki