Tajemnicza śmierć 34 - latki, której ciało wyłowiono z rzeki Uszwicy z końcem lutego zjednoczyła mieszkańców Borzęcina. Jeszcze kilka tygodni temu pomagali w poszukiwaniach zaginionej, by dziś tłumnie towarzyszyć jej w ostatniej drodze. Trumnę okalaną wieńcami białego kwiecia opłakiwali zgromadzeni w pierwszych rzędach najbliżsi Grażyny. Ojciec i rodzeństwo nie kryli wzruszenia w trakcie kazania, w osobnym rzędzie, z dala od nich zmarłą żegnał mąż Czesław Kuliszewski z synkiem, nie został on także ujęty na klepsydrze informującej o dacie pochówku. - W tym trudnym czasie powinniśmy być razem zamiast szukać sensacji - nawoływał ksiądz. Kondukt z ciałem zmarłej wyruszył na miejsce wiecznego spoczynku tuż po 14. Przyczyny śmierci Grazyny Kuliszewskiej wciąż bada tarnowska prokuratura. Na jednym z wieńców niesionych przez żałobników znalazł się napis: "Pani Grażynko... dojdziemy do prawdy".
Pogrzeb Grażyny Kuliszewskiej. Jej śmierć pozostaje zagadką
2019-03-09
14:49
O godz. 13.00 w parafii pw. Narodzenia NMP w Borzęcinie (woj. małopolskie) rozpoczęły się uroczystości żałobne tragicznie zmarłej Grażyny Kuliszewskiej. Poprzedziła je msza różańcowa za duszę nieboszczki.