- Umarł tak, jak żył, poświęcając się dla innych. Był całym sercem zafascynowany Afryką. Chciał tam żyć i pracować, bo czuł, że to, co robi, jest ważne i potrzebne - mówił w kazaniu jego przyjaciel, który koncelebrował mszę żałobną w dębickim kościele Ducha Świętego.
Pogrzeb zgromadził kilkudziesięciu kapłanów, zarówno z Polski, jak i z Afryki, którzy przybyli pożegnać swojego bohatera. Zabrakło tylko uratowanego księdza Chungu Cycusa. Nie mógł przyjechać, ale przysłał wzruszający list. "Przyjacielu i mój Bracie, byłeś dla mnie jak Chrystus, ratując moje życie" - napisał.
Czytaj: Bohaterski polski misjonarz utonął w Tanzanii ratując kolegę