- Boguś był bardzo lubiany. Najlepiej o tym świadczy liczba osób z całej Polski, które przyjechały oddać mu ostatni hołd - powiedziała piosenkarka Krystyna Giżowska (58 l.). - Byliśmy bardzo ze sobą zaprzyjaźnieni. Spędzaliśmy w trasach koncertowych mnóstwo czasu, często więcej niż ze swoimi rodzinami.
Na cmentarzu komunalnym Doły w Łodzi, gdzie odbył się pogrzeb popularnego wokalisty, pojawili się między innymi dyrygent Zbigniew Górny (64 l.), piosenkarze: Wojciech Gąssowski (69 l.), Zbigniew Wodecki (62 l.), Kazimierz Kowalski (61 l.), Krzysztof Krawczyk (66 l.) oraz Sławomir Kowalewski (66 l.) i Marian Lichtman (65 l.) z zespołu Trubadurzy.
- Boguś miał niepowtarzalny głos. Nie słowiański, taki anglosaski - wspominał zmarłego jego serdeczny przyjaciel piosenkarz Krzysztof Cwynar (70 l.). - Wniósł do europejskiej kultury takie wartości, których nikt przed nim i nikt po nim już nie wniesie. Był niepowtarzalny. W styczniu obchodził urodziny. To przyjęcie urodzinowe było w takim nastroju, że nic nie zapowiadało jego śmierci.
Bogusław Mec zmarł w minioną niedzielę po 11-letniej walce z białaczką.
- Wiedzieliśmy o jego chorobie - opowiadał przyjaciel rodziny ksiądz Piotr Turek (50 l.). - Kiedy grupa przyjaciół chciała zorganizować dla niego koncert charytatywny, odmówił. Powiedział, że są bardziej potrzebujący. I Boguś taki był. Bardziej niż sobą, przejmował się innymi.