Nacmentarzu w Lubawie (woj. warmińsko-mazurskie), pośród grobów innych zmarłych dzieci, spoczną trzej chłopcy, których tuż po urodzeniu zabiła i zamroziła w domowej lodówce ich matka Lucyna D. (41 l.). Dziś mają być znane wyniki sekcji ich zwłok.
Kiedy śledczy ustalą sposób, w jaki Lucyna D. pozbawiła życia swoje dzieci, ciała chłopców trafią na cmentarz. Uroczystości pogrzebowe będzie organizowała ich babcia ze strony ojca. Ona też zajęła się teraz żyjącą czwórką rodzeństwa zamrożonych niemowląt - Adrianem (22 l.), Olą (19 l.), Igorem (15 l.) i Agatą (6 l.). Być może na dłużej, bo do sądu trafił już wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich ich ojcu Januszowi D. (41 l.). Prokuratorzy uwierzyli mu, że nie pomagał w zabijaniu własnych synków i wypuścili na wolność. Trudno jednak wyobrazić sobie, że nie wiedział o ciążach żony i przerażającej zawartości lodówki, z której codziennie korzystał.
- Wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich Janusza D. wynika ze złych relacji między nim a żoną Lucyną - powiedziała nam sędzia Zdzisława Harmacińska z Sądu Rejonowego w Iławie. Potwierdza to informacje, które ujawniliśmy w sobotę, że Janusz D. kilka lat temu odszedł od żony, a po jego powrocie Lucyna D. mordowała kolejne dzieci prawdopodobnie ze strachu, żeby znowu jej nie porzucił.
Ale jak to możliwe, że ciąże "zimnej Lucyny" widzieli sąsiedzi, znajomi, a najbliżsi nie mieli o nich pojęcia? Badają to śledczy. - Widać było, jak rośnie jej brzuch, tłumaczyła to chorobą wątroby. A cała jej rodzina udawała, że nic się nie dzieje. Dopiero kiedy Lucynę aresztowali, przybiegł do mnie jej ojciec, z którym mieszkała w jednym domu, z pretensjami, że to ja doniosłam policji - mówi jedna z sąsiadek.
Zbrodnie Lucyny D. wyszły na jaw we wtorek, kiedy policjanci weszli do jej mieszkania w Lubawie i znaleźli w lodówce zamrożone ciała trzech noworodków.