Dla ludzi pozostających bez pracy nawet najmniejszy wydatek może okazać się nie lada wyzwaniem dla domowego budżetu. Tak jest u pani Edyty Berus (38 l.), która ostatnio nie mogła wysupłać 36 złotych na opłacenie dwóch miesięcy zajęć na basenie dla swojego syna Dawida (9 l.).
Pani Edyta, jak wiele kobiet, straciła pracę, kiedy zaszła w ciążę. Od urodzenia dziecka nie ma stałej pracy, tylko roboty dorywcze. Podobnie jej mąż Grzegorz (38 l.), który na budowach pracuje tylko w sezonie. - W tym roku było dla mnie problemem opłacenie synowi basenu, który w III klasie jest obowiązkowy w ramach wychowania fizycznego. Chciało mi się płakać, że nie mam głupich 36 zł opłaty za dwa miesiące tego nieszczęsnego basenu. Dla mnie to naprawdę duży wydatek - opowiada pani Edyta.