- Wydeptałam drogę do pośredniaka, ale tam o zatrudnieniu nie ma mowy - opowiada Sylwia Sulej, która utrzymuje się z alimentów i zasiłku rodzinnego.
- To w sumie 1100 złotych. Musi nam wystarczyć na czynsz i przeżycie całego miesiąca. Teraz rozchorowała się moja córka Ola. Ma porażenie nerwu nogi. Lekarz mówi, że czeka ją długa i bardzo kosztowna rehabilitacja. Skąd mam na to wziąć pieniądze, skoro nigdzie nie pracuję, bo nie ma pracy - żali się zrozpaczona Sylwia Sulej.