"Super Express": - Wielu mieszkańców bogatych państw Zachodu żyje w przekonaniu, że po ulicach polskich miast grasują białe niedźwiedzie. Nie są w stanie zaryzykować myśli, że Polacy sami mogli stworzyć coś godnego uwagi, a już tym bardziej że mogło się to stać fundamentem, na którym opierają się ich społeczeństwa. A czyż nie jest tak w przypadku idei tolerancji wyznaniowej, która jednych szokowała, a innym zapewniała ratunek i godne życie? Czyż nie jest to również casus porządku ustrojowego zamkniętego w ramy pierwszej konstytucji w Europie?
Wojciech Roszkowski: - Skoro rozmawiamy na początku lipca, to pamiętajmy, że 440 lat temu nasi przodkowie podpisali dokument jednoczący Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie - była to Unia Lubelska.
- Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej?
- Poniekąd. W sensie idei, ale już nie w sensie przełożenia na dzisiejsze realia. Uznanie Unii Lubelskiej za oczywisty precedens dla współczesnej Europy jest o tyle przesadne, że dziś mamy zupełnie inne społeczeństwo - społeczeństwo otwarte. Unia Lubelska była dalekosiężnym projektem ustrojowym opartym na demokracji szlacheckiej, której beneficjentami było 10-15 proc. społeczeństwa stanowego. Jednak jak na ówczesną Europę było to czymś niezwykłym - wówczas na naszym kontynencie prawami obywatelskimi cieszyło się 1-3 proc. ludzi. Zatem można powiedzieć, że demokracja szlachecka miała stosunkowo szeroką podstawę. Za sprawą instytucji parlamentarnych - władzy ustawodawczej i wykonawczej - jawi się jako rozwinięty projekt demokratyczny.
- 10-15 do 1-3 proc. - mamy być z czego dumni. Ale czy aby te momenty naszej historii, gdy byliśmy w awangardzie, nie odbijały nam się później czkawką? Demokracja szlachecka nie sprawdziła się w czasach, gdy sąsiedzi dawali wiarę absolutyzmowi.
- W tym przypadku to błędna analogia. Wielu historyków stawia zarzut Unii Lubelskiej, że była za mało śmiała - że już wówczas można było pomyśleć o trzecim członie, czyli o Rusi, czyli o dzisiejszej Ukrainie. To by mogło zapobiec wojnom z Kozakami, które z pewnością nie krzepiły Rzeczypospolitej.
- A może Unia Lubelska była tak trwała, gdyż w istocie Rzeczpospolita Obojga Narodów była - opierając się na pryncypiach demokracji szlacheckiej - Rzeczpospolitą jednego narodu? I był nim naród polski...
- W dużej mierze tak. Ale, uczulam, mówiąc "szlachta polska", zachowujemy się nieuzasadnienie protekcjonistycznie. Szlachta litewska uważała się za szlachtę litewską, ruska - za ruską. Chociaż używała języka polskiego. Była też różnych wyznań. Na Kresach dominowało prawosławie, w późniejszym okresie obok grekokatolicyzmu. Polskość była pojęciem bardziej politycznym niż etnicznym. Etniczna polskość dominowała w Koronie, natomiast polskość polityczna dotyczyła całego państwa.
- Ten obraz będzie jeszcze bardziej złożony, gdy weźmiemy poprawkę na czasy współczesne. Etniczni Litwini ze współczesnej Republiki Litewskiej nijak się mają do litewskiej szlachty, która współdecydowała o Unii Lubelskiej.
Dzisiejszy naród litewski narodził się w XIX w. jako naród chłopski. Z niewielką domieszką szlachty, która myślała po polsku, a w następnym pokoleniu zaczęła myśleć po litewsku. Za przykład niech posłuży Władysław Putwiński, który był powstańcem styczniowym, a jego syn założył nacjonalistyczną organizację litewską i pisał się Putvinskis. Tak oto niewielka część szlachty z Wileńszczyzny stanęła na czele narodu chłopskiego. Zaś większość szlachty Wielkiego Księstwa Litewskiego - u swej genezy związana z Polską politycznie - wówczas czuła się już związana z nią w sensie etnicznym.
- Dlatego uważający się za Polaka Adam Mickiewicz - autochton ziem dzisiejszej północnej Białorusi - nazywał je Litwą i swoją ojczyzną.
- Bowiem wówczas już się dokonał proces zmiany polskiej szlachty politycznej - do czasów rozbiorów - w ludność etnicznie polską wobec emancypującego się chłopstwa miejscowego: litewskiego, białoruskiego, ukraińskiego.
- Czy można Unię Lubelską traktować jako projekt bardziej zintegrowany niż Unia Europejska? Jeden władca, jedna waluta, jedno wojsko.
- Unia Lubelska była rozwinięciem unii personalnej pod panowaniem Jagiellonów. Było to państwo składające się z dwóch części o podobnej strukturze systemu politycznego. Dochodzenie do systemu ponadpaństwowego w XX wieku przez kilka, potem kilkanaście, a teraz 27 państw jest z tym nieporównywalne.
- Unia Europejska ewoluuje. W jakim kierunku?
- W tym, jak Unia jest dziś zarządzana, widzę elementy samozagłady. Obecnie jest to projekt ideologiczno-biurokratyczny bez zdolności do rozwiązywania kluczowych problemów. Są nimi: starzenie się społeczeństwa, konfrontacyjne współistnienie ludności napływowej z autochtonami, utrata konkurencyjności w stosunku do Chin, Indii i Stanów Zjednoczonych.
- Poza Unią Europejską znajduje się większość terytorium wchodząca w skład państwa zjednoczonego Unią Lubelską.
- Polska z punktu widzenia historycznego i strategicznego powinna zabiegać o wprowadzenie tego obszaru do zjednoczonej Europy. Tego nie ułatwia nam jego uzależnienie od Rosji i rachityczna demokracja na wschód od Bugu.
Wojciech Roszkowski
Profesor historii, poseł do Parlamentu Europejskiego (PiS) w latach 2004-09